Niedługo będzie rok jak noszę aparat ortodontyczny. Jak ten rok minie, wtedy kolejny przede mną. Na początku wizja dwóch lat przerażała, teraz… przyzwyczaiłam się.
.
Dlaczego założyłam aparat ortodontyczny?
Miałam wadę zgryzu, jedna trójka była dość mocno cofnięta i okręcona wokół własnej osi, a reszta zębów postanowiła jej dorównać i też się delikatnie cofnąć. Ukrywałam to przez wiele lat. Uśmiechałam się w specyficzny sposób. Z czasem zaczęłam akceptować bardziej, ale i tak świadomość wady była z tyłu głowy.
.
.
No bo tak…aparat na stałe, założyłam chwilę po trzydziestych piątych urodzinach. Kiedy zaczęłam wizyty u ortodonty byłam przekonana, że w poczekalni będę spotykała wyłącznie nastolatków. Jak duże było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jednak nie jestem tam najstarsza. Świeżo upieczeni czterdziestolatkowie, też podejmują wyzwanie prostowania zębów.
Teraz, po prawie roku, górne zęby są wyprostowane. Choć nadal „przyozdobione” specjalnymi zamkami, to i tak czuję, jakbym miała „nowy uśmiech”. I wiecie co? Jest mi z tym f a n t a s t y c z n i e. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak silne to będzie. Już teraz zdecydowanie więcej się śmieję. Przestałam się krępować, albo tworzyć „cuda” z ustami, aby zakryć wadę. Teraz widzę, że siła przyzwyczajenia jest naprawdę silna: czasem łapię się na myśli „halo, halo Natalia, uśmiechasz się, a przecież…” no właśnie, nie ma już „przecież”.
Dzisiejszy świat oferuje wiele możliwości poprawy, naprawy, zakrycia naszych niedoskonałości. I choć jestem za tym, abyśmy my kobiety pracowały nad akceptacją i pokochaniem siebie samej, to widzę też drugą stronę medalu.
.
.
.
Teraz szczerzę się do wszystkich.
Najwyraźniej nadrabiam zaległości w tym obszarze.
Najwyraźniej nadrabiam zaległości w tym obszarze.
Dlatego dziewczyny, jeżeli coś Wam przeszkadza w zdrowiu, lub urodzie, może nie ma na co czekać i warto podjąć próbę zmiany? Lepiej zmienić niż narzekać. To co przynosi nam poczucie dyskomfortu ma też wpływ na nasze relacje z innymi. Na pracę, którą wykonujemy. Na poczucie własnej wartości. Kiedy półtora roku temu pisałam artykuł Moja pasja…JA SAMA (klik), nie wiedziałam jeszcze, że pokochanie własnych „dyskomfortów” daje dużo dodatkowej energii, ALE ICH ZMIANA, daje solidnego, energetycznego kopa. A inni tak mówili…. tylko ja nie do końca wierzyłam.
Polecam!
A w razie pytań odnośnie funkcjonowania z aparatem i decyzji założenia takowego, jestem! :) Zapraszam do kontaktu. Na co będę w stanie odpowiedzieć, od strony praktycznej rzecz jasna, odpowiem.
ps. Zdjęcia były robione w październiku 2016. Wtedy wada była jeszcze widoczna, a ja na wszystkich zdjęciach ustawiam się tak, aby przypadkiem nie było widać wady zgryzu….ehhhhh. Im dłużej na to patrzę, tym bardziej nie żałuję decyzji o prostowaniu zębów 💪
.
.
.